wtorek, 25 maja 2010

94. Gdybym miał siedmiomilowe buty...

Każdy marzy o zaczarowanym przedmiocie. Oto co mogłoby się zdarzyć, gdybyśmy mieli siedmiomilowe buty.

Opowiadanie Janka pt „Dzień w niezwykłych butach”

Kiedyś znalazłem buty. Założyłem je na nogi i poszedłem do szkoły. Zanim się zorientowałem, byłem już w szkole, ale… w Warszawie. A właśnie była klasówka z polskiego. Na przerwie stwierdziłem, że trzeba uciekać. Chciałem wracać do swojej szkoły, ale wybrałem zły kierunek i znalazłem się w Ciechocinku. A tam był klasówka z matmy. Uciekłem podczas przerwy. Biegłem tak szybko, że znalazłem się we Włoszech. A tam klasówka z włoskiego. I znowu dwója! Zawróciłem i trafiłem do naszej szkoły. Tu tez była klasówka, lecz z angielskiego. Tak minął mój cały dzień. Nigdy więcej nie założę tych butów!!! Uff!!!

Opowiadanie Zuzi

Ta historia zaczęła się w Bullerbyn, kiedy babcia opowiadała dzieciom pewną historię. Dawno, dawno temu naukowcy wymyślili siedmiomilowe buty. Ale buty nie sprawdziły się, więc naukowcy je zakopali…

- Babciu! Opowiedz coś jeszcze.

- Nie, nie moi kochani.

- Oj, babciu!

- No dobrze, żartowałam. To jest dopiero początek… Wiele, wiele lat później – czyta babcia – Pewna dziewczynka odkopała te buty. Założyła je i wyruszyła w drogę. Oczywiście w butach siedmiomilowych, aż w końcu dotarła na jakąś wyspę. Nie była to zwyczajna wyspa. Były tam słonie z futrem, wielkie koty z płetwami. Dziewczynka poznała te wszystkie zwierzęta, a nie były tylko słonie i wielkie koty, było ich o wiele więcej. Ale trzeba było wracać. Dziewczynka wróciła, obiecała sobie, że opowie tę historię wnukom.

Zanim wyszła uśmiechnęła się tajemniczo…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz